Przyszedł w końcu ten czas w roku, kiedy wstanie na świt to ogromne wyzwanie. Cóż, żeby dotrzeć w teren przed pojawieniem się pomarańczowego owalu słońca nad horyzontem, trzeba zarządzić pobudkę o 3:00 – 3:30 lub czasem jeszcze wcześniej. No ale jeśli chce się obejrzeć spektakl pierwszych promieni słońca zalewających łąkę to nie ma wyjścia. Mnie się dziś udało, z czego jestem bardzo dumny. Założenie było takie, że chciałem sfotografować motyle i inne owady w delikatnym świetle poranka…ale jak to często bywa, natura wprowadziła utrudnienia. Co może przeszkadzać najbardziej podczas takiej sesji makrofotograficznej? Najczęściej wiatr. I ten dziś usilnie poruszał trawy i kwiaty, na których toczyło się łąkowe życie. Nie był szczególnie silny, ale w obiektywie makro efekty są zawsze wyolbrzymione. Kiedy w rzeczywistości wieje lekki zefirek, przez obiektyw makro widać huragan. Jak sobie w takiej sytuacji radzić? Mój sposób to po pierwsze – zdać się na autofokus w obiektywie i przed każdym pojedynczym zdjęciem pozwolić aparatowi spróbować wyostrzyć. Po drugie robić duuuużo powtórek – 10, 20, nawet 30 prób tego samego kadru. Bardzo często zdarza się, że z tak dużej liczby zdjęć, tylko jedno jest ostre jak trzeba i tam gdzie trzeba. A czasem żadne…
Tym, co jeszcze może działać na niekorzyść fotografującego łąkę o poranku, jest wysoka temperatura i brak rosy. Tak też było i dziś. Przez to nie spotkałem motyli skąpanych w milionach połyskujących kropel, spokojnie czekających na ustawienie ostrości, złapanie odpowiedniego kardu i wyzwolenie migawki. Konieczne były ostrożne podchody bez gwałtownych ruchów i liczenie na łut szczęścia. Ale bywa i tak.
Zapraszam zatem na podłódzką łąkę o świcie!
Piękne obrazy lata, cały jego urok. No i jeden z Twoich flagowych tematów. Super!
No niby flagowych, ale z drugiej strony coraz trudniej o wystarczający poziom zaangażowania, jak coraz mniej do odkrywania. Chyba może pomóc tylko zmiana kierunku 😉
Piękne zdjęcia i uważam, że te czerwcowo-lipcowe poranki jednak różnią się od pozostałych dlatego warto. Ja w tym roku postanowiłem w ogóle nie kłaść się spać choć ze dwa razy by obcować z przyrodą o 4tej rano w promieniach wschodzącego słońca.