Pierwsza połowa sierpnia w tym roku (i zanosi się, że druga będzie podobna) upłynęła pod znakiem słońca i wysokich temperatur. To najlepszy czas na spędzenie urlopu. U nas w tym roku wybór padł na Morze Bałtyckie, miejsce: Wyspa Sobieszewska. Co ciekawe jest ona w granicach administracyjnych Gdańska, ale żeby tam dojechać, trzeba wyjechać z miasta, przejechać przez 3 wioski i już za dosyć obłożonym w sezonie nowym mostem zwodzonym, będziemy na miejscu. Jesteśmy w deptakowej części, gdzie znajdziecie kilka sklepów spożywczych, straganów z pamiątkami, budek z lodami i goframi oraz knajpki. Kilka lepszych, jedna tragiczna (opisałem swoje wrażenia na Google Maps). Ogólnie jednak pozytywnie. To „centrum” jest niewielkie, to zdecydowanie na plus, bo i ludzi w sezonie nie ma aż tak bardzo dużo.
Wszyscy „walą” na plażę, a większość chciałaby dojechać jak najbliżej na plażę samochodem. Dlatego większość samochodów i pieszych można spotkać na ul. Falowej, która prowadzi do wejścia nr 16 i plaży strzeżonej przez ratownika. Ludzie są jednak w większości leniwi i po piachu chodzić nie lubią. Dlatego też największe nagromadzenie parawanów znajdziemy w promieniu 100 metrów od wejścia. Dalej jest już luźniej i jeśli ktoś chciałby spokojnie spędzić jakiś czas na plaży, to powinien albo skorzystać z innego wejścia, albo po prostu przejść kawałeczek dalej.
Atrakcje przyrodnicze Wyspy Sobieszewskiej
W zasadzie brzeg morza to atrakcja sama w sobie. Szczególnie o świcie, kiedy nie ma ludzi. Można wówczas w samotności kontemplować spektakl wschodzącego słońca, wsłuchać się kojący szum fal lub poobserwować ptaki biegające po brzegu. Można także pofotografować morze i piach w szerszych planach albo skupić się na detalach.
Rezerwat Mewia Łacha
Zlokalizowany na wschodnim skraju wyspy rezerwat Mewia Łacha to optymalne miejsce dla ptaków wodno-błotnych, które pośród licznych zakamarków piaszczystych łach znajdują odpowiednie miejsca dla lęgów oraz odpoczynku podczas przelotów wiosennych/jesiennych. Sierpień to jeszcze nie czas przelotów, ale udało mi się dostrzec kilka ciekawych gatunków – siewnicę, ostrygojada, krwawodzioba, sieweczkę rzeczną, rybitwę rzeczną czy mewę siodłatą. Oczywiście dla obserwatorów ptaków te gatunki nie są jakąś wybitną atrakcją, ale obcowanie z przyrodą to zawsze dla mnie wielka przygoda. Szczególnie, że widziałem kilka z tych gatunków po raz pierwszy.
Tu także można spotkać foki bałtyckie, wylegujące się najczęściej na betonowych opaskach lub na łaszkach. Mnie udało się wypatrzeć jedną, ale była na tyle daleko, że zdjęcie nie nadaje się do pokazania (z powodu fatalnej termiki). Dobrym miejscem do obserwacji jest wieża widokowa, ale jeszcze lepszym południowy skraj rezerwatu – siatka ogradzająca wejście na piaszczystą łachę na brzegu morza. Stamtąd właśnie dostrzegłem te wszystkie wspomniane wyżej gatunki.
Rezerwat Ptasi Raj
Wyspa Sobieszewska to miejsce, gdzie znajdują się aż dwa rezerwaty przyrody. Tym drugim jest „Ptasi Raj” na zachodnim skraju wyspy. Są to dwa jeziora, które można oglądać z wież widokowych. Pierwsza z nich nad Jeziorem Karaś nie jest szczególnie atrakcyjna, bo samo jezioro coraz bardziej zarasta brzozą i trzcinami. Przez to z samej wieży niewiele widać tafli wody. Druga z kolei nad jeziorem Ptasi Raj pozwala na obserwację całego akwenu. Tu żadne trzciny nie przesłaniają widoku. Jeśli ktoś jest fanem kaczek, łysek, traczy, kormoranów czy łabędzi – będzie tu mógł je obserwować całymi godzinami.
Niespodziewany bonus
Wracając znad morza o świcie trzeba mieć sprzęt zawsze w gotowości, bo nie wiadomo co może się zdarzyć. Mnie przytrafiło się niespodziewane spotkanie z sarną i koziołkiem, które najpierw odpoczywały a potem spacerowały po polanie. Nie były nawet szczególnie płochliwe i udało się zrobić kilka zdjęć. I to dwa razy – dzień po dniu!
Wyspa Sobieszewska – czy warto jechać?
Myślę, że jeśli ktoś kocha przyrodę nadmorską, a jednocześnie nie przepada za tłumami, to Wyspa Sobieszewska jest miejscem wartym odwiedzenia. Dwa rezerwaty przyrody to zdecydowany atut. Szczególnie warto się tu wybrać w czasie wiosennych i jesiennych przelotów, kiedy to na plaży można fotografować liczne ptaki siewkowe. Ja byłem za wcześnie, ale i tak było pięknie! Myślę, że będę chciał tu wrócić.
Ładnie wypatrzone i pokazane. Jest różnorodność, jest sporo przyjemnego światełka. No i co najważniejsze – nie ma publiczności 😉 To miła odmiana od letnich obrazków typu „wakacje we Władku” 🙂 Wraca wiara w „Bałtyk”, który dla mnie jest akceptowalny jedynie w wersji jesienno-zimowej. A Tobie się udało wykroić trochę Przyrody w środku sezonu turystycznego. Dobra robota!
Jak wspomniałem w tekście – o świcie jest bardzo przyjemnie – nie ma upału, nie ma ludzi, za to są widoki, przyjemne światełko i można spokojnie popróbować swoich sił z różnymi tematami. Chciałbym tam jeszcze wrócić kiedyś we wrześniu na przeloty, żeby pofotografować siewki na brzegu morza. Spotkane tym razem były bardzo płochliwe i nie dało się zrobić sensownych zdjęć, więc jest tylko dokumentacja spotkań. Miejsce naprawdę godne polecenia dla miłośników podglądania przyrody nadmorskiej 🙂
Ja w tym roku byłem trzy razy, może na jesieni się uda i kolejny raz. Niestety na te trzy wypady światło tylko w jednym momencie było idealne. A siewek zawsze kręci się sporo od strony Mikoszewa aż po “betonkę”. A i w zeszłym roku byłem dwa razy i przez te wszystkie wypady nie trafiłem ani razu na ostrygojada albo siewnicę. Ciekawe spotkania i niecierpliwie oczekuję mojej szansy:)
Życzę zatem powodzenia! Z wielu źródeł słyszałem, że jak na siewki, to tylko od Mikoszewa, więc musi się udać 🙂