No właśnie, nic dziwnego. Co prawda zwykle o tej porze roku miałem już piękne zdjęcia przylaszczek zdobiących fioletem swoich płatków rude-brązowe poszycie lasu. Zwykle tez od połowy marca zaczynają się gody żab moczarowych, a w tym roku póki co mamy jeszcze zimę i trzeba będzie trochę poczekać. Rozmyślając o nietypowości tej sytuacji postanowiłem sięgnąć pamięcią kilka lat wstecz. I jak się okazuje co kilka lat tak się po prostu dzieje, że wiosna przychodzi trochę później. Dlatego fotograf przyrody musi być elastyczny.
Trzeciego dnia wiosny
Zdjęcia, które na dziś przygotowałem powstały dokładnie (co do dnia!) 5 lat temu, a zatem 24 marca 2013 roku. Pojechaliśmy wraz z Markiem w znane nam miejsce nad Pilicą w poszukiwaniu tematów – bobra oraz kaczek. Na miejscu okazało się, że termometr w samochodzie pokazuje poniżej -20 stopni Celsjusza, a cała rzeka i rozlewisko intensywnie paruje, oblekając całą okoliczną roślinność bielą szadzi. Wrażenie było wprost niesamowite. Marek postanowił trzymać się planu i zasiadł pod płachtą maskującą w oczekiwaniu na kaczki, ale ja nie mogłem zignorować tak niesamowitych warunków i postanowiłem zając się krajobrazem i zbliżeniami. A oto efekty:
Czasem warto przemarznąć dla takich widoków. Warto także śledzić prognozy pogody na bieżąco, żeby wiedzieć czego się można spodziewać… choć tak naprawdę bardzo wiele zależy od szczęścia, czego Wam życzę 🙂