Ten, kto śledzi moje zdjęcia, to wie, że jednym z moich ulubionych tematów są drzewa. A najlepiej kiedy stoją na otwartej przestrzeni i są wyraziste. O takie miejsca pozornie łatwo, ale mam swoje wymagania. Po pierwsze drzewa powinny stać na w miarę dzikim terenie, a nie na czyimś polu uprawnym. Po drugie, drzewo raczej powinno nie być gatunkiem owocowym. I po trzecie i chyba najważniejsze – w tle za nim (lub za nimi jeśli to grupa drzew) nie może być żadnych oznak działalności ludzkiej. Ot taka fanaberia. Mam kilka takich miejsc, ale szczerze mówiąc przejadły mi się już trochę. Przydałoby się znaleźć coś nowego…
Czujność na autostradzie
Ostatnio jechałem z Łodzi do Wrocławia trasą S8 (zaraz czujni powiedzą, że S8 to trasa szybkiego ruchu a nie autostrada, wiem o tym… autostrada jest tu użyta symbolicznie 🙂 ) i przy okazji rozglądałem się za ciekawymi miejscami do zdjęć. Dwa takie wpadły mi w oko… ale jako kierowca nie byłem w stanie podczas podróży zbyt dokładnie ich zaznaczyć w GPSie. Jedno trochę bliżej nad Grabią, jedno dalej, nad Żegliną. Szczęśliwie niecały tydzień później jechałem tą samą trasą, tym razem jako pasażer i byłem przygotowany. Zaznaczyłem dokładnie w aplikacji miejsca potencjalnie obiecujące jeśli chodzi o zdjęcia. Teraz tylko trzeba było poczekać na pogodę, żeby podjechać i zderzyć oczekiwania z rzeczywistością. Taki moment nastał szybko…
Wstanę, nie wstanę…
Zdawałem sobie sprawę z tego, że to co wygląda interesująco z góry, nie koniecznie musi takim być z poziomu ziemi. Zaproponowałem jednak dwójce znajomych fotografów wspólne wybranie się w pierwsze, bliżej ulokowane miejsce. Pogoda miała być nieszczególna fotograficznie, bo czyste niebo, ale czekać na lepsze warunki nie miałem zamiaru (wszak chodziło przede wszystkim o rozpoznanie miejsca, a nie o zdjęcia życia). Pierwsza taka okazja nadarzyła się w dzień po zmianie czasu z zimowego na letni. Nauczony doświadczeniem, że technika lubi płatać figle, postanowiłem dmuchać na zimne. Kilka lat temu w podobnych okolicznościach budzik w moim telefonie nie zadziałał i kolega, z którym mieliśmy jechać w teren nie doczekał się na mnie… Tym razem nie było problemu. System „napisz sms-a jak wyjedziesz z domu, a jeśli ja na niego nie odpowiem w ciągu kilku minut, to dzwoń” zadziałał 😉 . Wstałem, stawiłem się przy samochodzie o umówionej godzinie i pojechaliśmy.
W terenie
Mimo, że sprawdzałem ile czasu jedzie się w to nowe miejsce, to nie chciało mi się wierzyć (że tylko 40 minut) i wolałem założyć pewien margines czasowy. Jak się okazało, dotarliśmy na miejsce jeszcze zanim zaczęło się rozwidniać, więc trzeba było trochę poczekać. Ciepły samochód był dla nas schronieniem jeszcze przez prawie 30 minut. Gdy już zrobiło się na tyle jasno, że cokolwiek było widać, postanowiliśmy ruszyć w teren i na spokojnie się zorientować co i gdzie można sfotografować. Podczas wypakowania toreb i statywów z bagażnika podjechał drugi Duster z Michałem na pokładzie. Informacja, że kawałek od tego miejsca przechadzało się spore stado jeleni zmotywowało nas, żeby graty wrzucić z powrotem do auta i podjechać we wspomniane miejsce. Jak się okazało jelenie faktycznie były i z dużej odległości w otwartym terenie mogliśmy je obserwować jak przechodziły doliną rzeki pośród trzcinowiska. O sensownych zdjęciach raczej nie było mowy, ale emocje były.
Wkrótce zza lasu po drugiej stronie doliny zaczęła wyłaniać się czerwona kula słońca. Drzewa, które widziałem z trasy szybkiego ruchu okazały się bardzo fotogeniczne. Szkoda tylko, że na niebie nie działo się nic co sprawiłoby, że zdjęcia będą wyjątkowe. Miejsce ma jednak potencjał, który trzeba będzie sprawdzić jeszcze co najmniej kilka razy. A i jak pojawią się owady, to pojawią się także nowe możliwości.
Tym czasem kilka kadrów zarejestrowanych w weekend…
Jeleń pośród trzcin
Tak, to był całkiem ciekawy wypad. Zawsze to coś nowego, odmiennego do znanych nam i wydeptanych wcześniej ścieżek. No i jak to w przypadku pierwszej wizyty w nowej miejscówce, to pozytywne uczucie związane z eksplorowaniem nieznanego. Miejsce ma potencjał. Poza walorami krajobrazowymi (drzewa, rzeczka, łąki, las), są też szanse na spotkanie przyrody ożywionej (sarny i jelenie widzieliśmy). Warto będzie tam zaglądać. Dziękuje Michale za zaproszenie do udziału w tej pionierskiej ekspedycji 😉
Michale, cała przyjemność po mojej stronie. Szczerze powiedziawszy, to gdyby nie Ty, to o jeleniach byśmy nawet pewnie nie wiedzieli. Ja już ostrze sobie zęby na to miejsce kiedy będą ciekawe chmury…teraz tylko pozostaje obserwować pogodę 🙂
Bardzo klimatyczne zdjęcia, czuć dosłownie to powietrze