W minionym tygodniu było kilka dni wyjątkowo ciepłych, więc korzystając z urlopu postanowiłem ruszyć w teren. Pierwszy raz od długiego czasu mogłem poświęcić na to praktycznie cały dzień i postanowiłem go wykorzystać jak najlepiej. Decyzja o tym dokąd jechać zapadła szybko. Dolina Bzury wyglądała najbardziej obiecująco w relacjach znajomych i postanowiłem ruszyć właśnie tam.
Dolina Bzury
Spacerując po zalanych i częściowo pokrytych jeszcze lodem łąkach mogłem poczuć zapach i usłyszeć wiosnę. Śpiewają już skowronki, przelatują klucze gęsi i drą się żurawie. Na rzece pływają kaczki, nurogęsi i kormorany, a wszystko obserwują z wysoka myszołowy i bieliki. Można również natknąć się na liczne stada szpaków, siewek i wróblaków. Jest po prostu pięknie!
Mając sporo czasu, odwiedziłem także miejsce, w którym mniej więcej 10 lat temu bardzo intensywnie fotografowałem drzewa w dolinie rzeki. Uwielbiam to miejsce i na szczęście bardzo przez ten czas się nie zmieniło (choć jednego z drzew już nie ma, a inne stało się suchym kikutem). Poniżej wspomnienie zdjęć sprzed wielu lat. Mam nadzieję uda się w tym roku powtórzyć zdjęcia przy podobnych warunkach i będę mógł Wam pokazać to miejsce w nowym, aktualnym wydaniu.
Dolina Słudwi
Mając jeszcze sporo czasu i będąc relatywnie niedaleko, postanowiłem podjechać w okolice wsi Złaków Kościelny. Byłem tam tylko raz i to przejazdem, a wiedziałem, że są tam bardzo fajne wierzby nad rzeką i pośród łąk. Mam od kilku lat plan na diaporamę, której bohaterkami są właśnie te drzewa, ale brakuje mi odpowiednich zdjęć. Kto wie, może w tym roku się uda coś złożyć?
Wracając do wierzb w Dolinie Słudwi – są przepiękne, rosochate i stare. I co najważniejsze, kierując aparat w stronę wschodzącego słońca na pewno będą dobrze wyglądały. Muszę to w najbliższym czasie sprawdzić, a tym czasem wiosna w tamtym rejonie wygląda tak:
Bonus, czyli sowy uszatki
Przejeżdżając drogą powrotną przez Głowno nie mogłem sobie odmówić wizyty u najbardziej chyba znanych przyrodniczych celebrytek tego miasta, czyli sów uszatek, które rezydują na drzewach obok pewnej szkoły. Nie byłem u nich jeszcze, ale wiele razy o nich słyszałem. I nie zawiodłem się, bo są piękne. Siedzą co prawda wysoko w koronach sosen i są trudnym obiektem do uchwycenia aparatem, ale warto było je z pewnością odwiedzić i poobserwować.
Słowo na koniec
Przyroda budzi się ze snu zimowego, co widać, słychać i czuć. Dlatego polecam Wam korzystać z każdej chwili pięknej pogody, żeby ruszyć w teren i poczuć się częścią wiosny! Do następnego razu!
Niesamowicie piękne miejsce a zdjęcia ze wschodem słońca boskie…