Do tej pory rzadko wybierałem się nad morze zimą lub wczesną wiosną. W tym roku dostałem zaproszenie na 4 Helską Konferencję Przyrodniczą Sony, która miała odbyć się pod koniec marca. O ile towarzysko zapowiadało się bardzo fajnie, o tyle nie bardzo wiedziałem czego się mogę spodziewać fotograficznie. No bo koniec marca to już nie zima, ale wiosny zaledwie początek. Okazało się jednak, że z dobrym przewodnikiem, który wie czego i gdzie szukać (dzięki Rysiek!), można zobaczyć naprawdę dużo. Poznałem miejsca, które obfitują w różnego rodzaju atrakcje przyrodnicze, głównie ptasie, ale nie tylko.

Okazało się, że w najbardziej zewnętrznym basenie portu w Helu pływają i żerują foki. Naliczyliśmy ich aż 5 jednocześnie! My obserwowaliśmy je, a one obserwowały nas z równą ciekawością, przegryzając od czasu do czasu rybkę. Z kolei na umocnieniach brzegu od strony zatoki nieustannie buszowały małe ptaki – kopciuszki, rudziki, szpaki, strzyżyki, bogatki i modraszki. Co chwila pojawiały się i znikały pomiędzy kamieniami, żeby ujawnić się za kilka chwil w zupełnie innym miejscu głazowiska. Jakież te maluchy są szybkie! Trochę dalej, idąc w stronę wschodnią, spotkaliśmy żerujące na krzewach gile. Było ich tylko kilka, ale za to nie robiły sobie nic z fotografów celujących do nich ze swoich długich teleobiektywów.

Tymi, które jeszcze zaprzątały moją uwagę były kaczki, które przylatują do nas ze swoich lęgowisk na dalekiej północy jedynie na czas zimy – lodówki. Ptaki, które przez swój długi ogon przywołują mi na myśl papugi, a są niezwykle fotogeniczne. Oprócz tych niezmiernie ciekawych kaczek po akwenie kręciły się śmieszki i inne, większe mewy oraz kormorany. Te ostatnie uparcie nurkowały i wyciągały na powierzchnie upolowane rybki. Jednak uchwycenie samego momentu wynurzenia ze zdobyczą nie udało się, bo zanim skierowałem obiektyw w miejsce, gdzie pojawiał się ptak, ten już zdążał połknąć rybę.

Nowy sprzęt, nowe kierunki, czyli zmiany, zmiany, zmiany

Na przełomie roku doszedłem do wniosku, że dotychczasowy korpus aparatu niestety nie pozwala mi na dalszy rozwój w kierunku, w jakim chciałbym podążać. A chciałbym móc uchwycać więcej momentów wyjątkowych, pojawiających się na ułamek sekundy. Dotyczy to zarówno fotografowania statków powietrznych jak i przyrody. Nie zrozumcie mnie źle – dotychczas używany przeze mnie Sony A7RIVa to świetny aparat. Ma dużą matrycę o niesamowitej rozpiętości tonalnej, co pozwalało mi często na bardzo radykalne kadrowania bez utraty jakości. Jednakże jego 11 klatek/sekundę (ale użyteczne 8 kl/s pokazujące obraz na żywo) oraz nienajszybszy system autofokusa nie dawał wystarczającej liczby „sukcesów fotograficznych” przy ujęciach dynamicznych. Nie mam na myśli wygranych w konkursach, bo w tych w zasadzie udziału nie biorę. Chodzi mi o ilość zdjęć z każdej sesji, z których jestem zadowolony. A statyczne kadry owszem potrafią dać satysfakcję, ale czuję obecnie większą potrzebę pokazywania dynamiki w przyrodzie. Zmieniłem zatem korpus na taki, który w stajni Sony jest tym najlepiej łączącym wszechstronność zastosowań i szybkość działania. Liczba megapikseli pozwala nadal na ostre kadrowanie, ale prędkość działania jest bez porównania na topowym poziomie.

Jak możecie zobaczyć poniżej, w zdjęciach dominują kadry zamrażające jakieś formy ruchu – ptaki w locie lub wykonujące jakieś akcje na wodzie. Wbrew pozorom nawet zdjęcia małych ptaków na kamieniach, wymagały bardzo szybkiej reakcji zarówno fotografa jaki i sprzętu. Jak wspomniałem wyżej – ptaki były szalenie ruchliwe, a ilość światła niewielka. Pogoda jak widać też nie pomagała, ale może następnym razem będzie lepiej! Potwierdziłem dla siebie jedno – ten aparat to jest to, czego szukałem.

Fotografie z Półwyspu Helskiego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *