Czy miałeś tak, że robiłeś zdjęcie krajobrazu, ustawiłeś przysłonę na f/22, żeby wszystko było ostre, a po zgraniu fotografii do komputera okazywało się, że trawy na pierwszym planie były rozmyte? Ale jak to? Przecież przy takiej przysłonie wszystko powinno być ostre! No nie zupełnie… ale po kolei. Za chwilę wszystko powinno stać się jasne, ale najpierw trochę teorii…
Krążek rozproszenia
Żeby dobrze zrozumieć pojęcie głębi ostrości (ang. DoF, Depth of Field) dobrze spojrzeć na fotografowaną sytuację z boku. Przyjmijmy, że ustawiamy ostrość na pierwszą choinkę, a przysłonę ustawiliśmy powiedzmy f/8. Przy takim ustawieniu ostre będą zarówno choinki, jak i kamień z krzaczkiem przed nimi oraz fragment gór w tle. Pojęcie głębi ostrości to jednak pewna umowna konwencja. Dlaczego? Bo tak naprawdę to czy coś poza punktem ostrzenia jest faktycznie ostre jest dość względne i zależy od pewnej umowy. Przy tej okazji pojawia się dość kosmicznie brzmiące pojęcie krążka rozproszenia. O co chodzi? Jeśli fotografujemy obiekt wielkości punktu i jeśli będzie on idealnie w miejscu, gdzie ustawiliśmy ostrość, to będzie odwzorowany jako punkt. Jeśli ten sam obiekt znajdzie się nieznacznie za lub przed ustawioną ostrością, to będzie odwzorowany w postaci krążka. A zatem, skoro fotografowaliśmy punkt, a na zdjęciu widzimy krążek, to będziemy go odbierać jako nieostry. Ale wszystko jest względne, bo zależy jak duże powiększenie obrazu będziemy oglądać i z jakiej odległości. Najczęściej przyjmuje się, że krążek rozproszenia to największy możliwy krążek na elemencie światłoczułym (matrycy lub filmie), który na powiększeniu 20×30 cm oglądanym z odległości około jednego metra odbieramy jako punkt.
Upraszczając teorię można powiedzieć, że krążek rozproszenia to pewna umowna wartość, która po prostu określa jaki poziom nieostrości jest odbierany jeszcze jako ostrość. Wielkość krążka podawana jest w częściach milimetra i zależy od wielkości matrycy. I co najważniejsze, jest ona niezbędna dla wyznaczenia głębi ostrości. Na szczęście nie musimy sami jej liczyć, bo możemy mieć w telefonie aplikację, która zrobi to za nas. Ale kiedyś telefony służyły tylko do dzwonienia, były duże i „wisiały” na kablu wystającym ze ściany. Fotografowie radzili sobie jednak bardzo dobrze…
Głębia ostrości po staremu
To co pozwoliłem sobie zaprezentować na powyższym zdjęciu to obiektyw z czasów manualnych, kiedy AF był luksusem lub w ogóle go nie było. Za to liczyła się wiedza, bez której zrobienie dobrego zdjęcia było po prostu niemożliwe. Po co to pokazuję? Zwróć uwagę na kreski i liczby pomiędzy pierścieniami ustawiania ostrości i przysłony (kiedyś przysłonę ustawiało się pierścieniem na obiektywie). Wartości odpowiadają tym z pierścienia przysłony, ale są symetrycznie rozmieszczone wokół czerwonej kropki. Jak to czytać, próbuję pokazać ponad zdjęciem. Czerwony punkt, to punkt ostrości, która ustawiona jest w tym przykładzie nieznacznie przed 5-tym metrem. Zakres głębi ostrości odczytujemy odnajdując symetrycznie rozmieszczone wartości przysłony, którą ustawiliśmy na pierścieniu. Kreski prowadzące od tych liczb dochodzą do pierścienia ostrości i wyznaczają zakres głębi. Trzeba tylko mniej więcej odczytać z pierścienia ostrości odległość (na oko…) minimalną i maksymalną, między którymi mieści się nasz poszukiwany obszar.
Jak to się robi dziś
W nowych obiektywach nie ma pierścienia przysłon, a oznaczenia na tubusie raczej podkreślają niesamowite właściwości obiektywów niż są przydatne przy fotografowaniu. Dlatego z pomocą przychodzą różnorakie internetowe kalkulatory głębi ostrości oraz aplikacje na telefony. Wybieramy w nich aparat (po to, żeby aplikacja ustaliła właściwą wielkość wspomnianego wcześniej krążka rozproszenia), ogniskową obiektywu, przysłonę oraz odległość punktu, na którym ostrzymy, a aplikacja momentalnie podaje nam zakres „od – do” ostrości. Lekko, łatwo i przyjemnie, tyle że trochę „na leniuszka” 😉
Hiperfokalna
Spójrzmy jeszcze raz na pierwszy obrazek.
Co zrobić, żeby maksymalnie wykorzystać głębię ostrości? Zapewne zauważyłeś, że podziałka odległości na pierścieniu ostrzenia w twoim obiektywie pokazuje wartości nieliniowo. Im bliżej minimalnej odległości ostrzenia, tym większą precyzją dysponujemy. Im jednak dalej chcemy wyostrzyć, tym mniej dokładnie możemy to zrobić, a na końcu podziałki jest znak nieskończoności. Chcąc zmaksymalizować obszar ostrości, powinniśmy ustawić ją tak, żeby koniec głębi ostrości znalazł się tam, gdzie nasza fotograficzna „nieskończoność”. Tu przychodzi nam z pomocą odległość hiperfokalna.
Czym jest hiperfokalna? To taka odległość ostrzenia, przy której dla zadanej wartości przysłony głębia ostrości pokrywa najszerszy zakres – kończy się na fotograficznej „nieskończoności”, a zaczyna się w połowie tej odległości. Przykładowo dla pełnoklatkowego aparatu z obiektywem 12mm, przy przysłonie f/5.6 odległość hiperfokalna wynosi 89 cm. A zatem jeśli ustawię ostrość na punkt oddalony od aparatu o 89 cm, to ostre będzie wszystko od 45cm do nieskończoności. Z kolei dla matrycy w rozmiarze APS-C, obiektywu 12mm i przysłony f/5.6 odległość hiperfokalna wynosi 1,36 m, co oznacza obszar ostrości od 68 cm do nieskończoności. Patrząc na powyższy obrazek aż prosi się, żeby ostro pokazać wszystko od pierwszych widocznych trawek aż po góry.
Nic prostszego, wystarczy ustalić odległość najbliższego obiektu, który chcemy pokazać ostro, przemnożyć przez dwa i w kalkulatorze hiperfokalnej (większość aplikacji wyznaczających głębię ostrości potrafi także wyliczyć hiperfokalną) znaleźć wartość przysłony, przy której hiperfokalna będzie w wyliczonym punkcie. I już, możemy fotografować krajobrazy ostre od pierwszego obiektu aż po horyzont. Trzeba jednak pamiętać o tym, że im dłuższa ogniskowa obiektywu, tym głębia będzie mniejsza. Dlatego krajobrazy, w których wszystko ma być ostre najłatwiej uwieczniać obiektywem szerokokątnym.
Hiperfokalna zamiast autofocusa
Może to cię zaskoczy, ale uważam, że w obiektywach bardzo szerokokątnych autofocus jest zupełnie niepotrzebny. Nie raz zdarzyło mi się ustawić hiperfokalną w moim Samyangu 12mm i bez martwienia się o ustawianie ostrości fotografować reportaż. Skoro wszystko może być ostre od powiedzmy 70cm, to po co przejmować się tym, czy aparat właściwie ustawi ostrość. Nawet przy najszybszym i najtrafniejszym systemie AF zdarzają się wpadki. Przy zastosowaniu hiperfokalnej nie ma prawa to mieć miejsca, bo nie korzystamy z autofokusa. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że obraz w wizjerze czy na ekranie nie będzie bardzo ostry, ale na pewno wystarczy do skomponowania kadru. No i trzeba uważać, żeby przypadkowo nie przekręcić pierścienia ostrości, bo wtedy wszystko może pójść do kosza…
Świetnie napisane i wytłumaczone. Jednym przypomni, innych oświeci 🙂 Dzięki Ci Michale za takie inicjatywy. Pozwoliłem sobie opublikować go w grupie FotoSpektrum, mam nadzieję, że nie masz nic przeciw temu.
Michałe Ludwiczak co jakiś czas karmisz nas wiedzą, która jest absolutnie konieczna do lepszego robienia zdjęć. Ten świetnie napisany i wytłumaczony artykuł, jednym przypomni a innych oświeci. Dzięki Michale za takie inicjatywy !!!
Witam,
zaczynam uczyć się fotografować, czytam sporo o technice i przyznam, że odrobinę się pogubiłem.
Robiąc zdjęcia nocne krajobrazu koledzy pokazują mi jak ostrzyć. W każdym przypadku jest to podobna instrukcja:
Szukaj jakiegoś jasnego punktu na scenie i ostrz na niego, sprawdź na powiększeniu czy jest ostre.
Jeśli hiperfokalna działa w dzień to powinna działać w nocy, zatem czemu nie ostrzyć za pomocą hiperfokalnej?
Bardzo proszę o wyjaśnienie czy jest w tym jakiś haczyk.
Pozdrawiam
Zbyszek
W zasadzie można, tyle, że ma to pewne ograniczenia. Po pierwsze – w nocy, jeśli chcemy zachować gwiazdy jako punkty, to stosujemy „zasadę 500” (czasami nazywaną zasadą 600), czyli możemy wyliczyć sobie czas, jaki potrzeby jest do pokazania gwiazd jeszcze jako punktów (a nie kresek). To najczęściej oznacza, że sprawdzą się tylko bardzo jasne obiektywy i to ustawione na minimalną wartość przysłony. To z kolei oznacza, że głębia ostrości będzie na tyle płytka, że z pewnością nie znajdzie się w niej i pierwszy plan i gwiazdy, które są „w nieskończoności”. Dlatego ja osobiście ostrzę na gwiazdy, choć można dzięki elektronicznym wizjerom bawić się w ustawianie ostrości w tej sytuacji z zastosowaniem hipierfokalnej. 🙂 Kto co lubi 🙂
Bardzo klarownie napisane. Widać, że mamy do czynienia z inteligentnym człowiekiem. Dziękuję.
Polecam się! 🙂
Panie Michale,
Staram się dołączyć z komentarzem, mimo, że to już 5 lat po wpisie. Ale to się Panu należy 🙂
Pamiętam bowiem moje dawne „boje” z hiperfokalną, aby jej zasady przyjąć do praktyki. Ale po lekturze niniejszego wpisu muszę obecnie pogratulować Panu talentu pedagogicznego, bo merytorycznie lekcja jest wyłożona doskonale. Rozumie Pan problem tych, którzy „pierwszy raz”. Bywało przed laty, gdy szukałem pomocy w internecie, że blogi/vlogi fotograficzne, na które trafiałem, prowadzone przecież przez profesjonalistów, podawały zasady na tyle niejasno, że w końcu mając odpowiednia tabelę, nie bardzo wiedziałem od czego zacząć. Ale byłem uparty i w końcu osiągnąłem cel. Szkoda, że wtedy, przed laty, nie wpadłem na tutejszy blog. 🙂
Cieszę się, że mogłem pomóc, taki był mój cel – powiedzieć w sposób w miarę zrozumiały o tym zasadniczo prostym temacie. Ale jak sam Pan wspomniał można go przedstawić również w sposób skomplikowany…
Dziękuję, bardzo dobry artykuł. Nie rozumiem tylko dlaczego w podanym przykładzie z obiektywem 12 mm/ f 5.6 głębia ostrości zmniejszyła się po zmianie wielkości matrycy (z pełnoklatkowej na aps-c) ?