Kilka dni temu zadzwonił do mnie jeden z kolegów i zapytał, czy podczas najbliższego zebrania (w najbliższa środę) mógłbym pokrótce opowiedzieć o tym w jaki sposób robi się fotoksiążki, bo wie, że zrobiłem ich kilka i w ogóle „z czym to się je”. Zrobiłem ich kilkanaście. Żeby było ciekawiej w czterech różnych firmach, więc jakieś doświadczenia mam. Ostatnio skusiłem się na promocję, z której skorzystało już wielu moich kolegów, czyli fotoksiążka za recenzję. Ale po kolei…
Po co w ogóle fotoksiążka?
No właśnie, po co? Bo trzeba sobie zdawać sprawę po pierwsze z tego, że to tania „przyjemność” nie jest. Droga szczególnie także nie, ale jednorazowo wydajemy od 100 do kilkuset złotych, zależnie od tego co zamówimy. Co dostajemy w zamian? Album z fotografiami ułożonymi wg naszego uznania wraz z dodatkami i tekstami jakie zaprojektowaliśmy. I to jest fajna rzecz – dostajemy coś, co wygląda jak prawdziwy, profesjonalny album fotograficzny, a nie zbieranina zdjęć. Oczywiście wszystko zależy od naszych umiejętności i poczucia estetyki, ale dostajemy dokładnie to, co zaprojektowaliśmy w specjalnym programie.
Generalnie jestem gorącym zwolennikiem drukowania zdjęć – czy to w formie właśnie fotoksiążki czy też odbitek lub pojedynczych wydruków. Zdjęcie na papierze wygląda po prostu dobrze i z przyjemnością się je ogląda. No i jak padnie nam dysk czy karty pamięci, to zdjęcie mamy dalej, niezależnie od mimo wszystko zawodnych cyfrowych nośników. Fotoksiążka ma jeszcze tę zaletę, że można przy jej użyciu opowiedzieć pewną historię, opowieść o miejscu czy gatunku. Pewnie, że można wydruki czy odbitki włożyć do koszulek i trzymać w segregatorze (też tak robię czasem), ale to zdecydowanie nie to samo i nie daje przyjemności obcowania z książką. Fotoksiążką.
Co mamy do wyboru?
W zasadzie wybór firm, które oferują nam usługi drukowania fotoksiążek jest wielki, ale dla uproszczenia skupię się na dwóch przykładach. Jako, że najczęściej do tej pory korzystałem z oferty firmy CEWE Fotoksiążka, to będzie to mój materiał bazowy. Dla zobrazowania podobieństwa innych programów do tworzenia fotoksiażek posłużę się jeszcze jednym przykładem, tym razem Saal Digital. Recenzję na temat fotoksiążki zrobionej w Saal Digital można znaleźć na mojej strone facebookowej.
Skoro mamy sami sobie zaprojektować nasz album, to potrzebujemy narzędzia. Niezbędny program znajdziemy na stronie każdego z usługodawców. Należy go pobrać, zainstalować, w razie potrzeby dokonać aktualizacji. Zanim uruchomimy program to ja zawsze polecam zgromadzić zdjęcia, które nam mają posłużyć jako materiał do publikacji, w jednym folderze. Wszystko po to, żeby potem nie musieć szukać po różnych dyskach i katalogach.
Uruchamiamy program
Pierwsza plansza, jaką widzimy to wybór usługi, jaka nas interesuje: książka, kartka, kalendarz, obraz, gadżet, itd. Po kliknięciu fotoksiążki mamy jeszcze kilka ekranów dotyczących wyboru formatu i ułożenia, jakości druku (standardowy, błyszczący czy premium i czy kartki mają się rozkładać na płasko czy normalnie, tak jak w książce), czy okładka ma być twarda czy miękka i tego czy zdajemy się na program, żeby nam automatycznie zapełnił książkę wskazanymi zdjęciami. Oczywiście na to się nie zgadzamy 🙂 Po zatwierdzeniu powyższych decyzji naszym oczom ukazuje się taki oto ekran, na którym zresztą będziemy pracować przez większość czasu tworzenia naszego dzieła.
Co widzimy? Po lewej panel, gdzie wskazujemy folder z materiałem zdjęciowym oraz same zdjęcia. Tu także zwinięte są moduły układu stron, tła, klipartów i ramek. W dolnej części cała książka w rozbiciu na strony, a w środku z kolei powiększony widok stron na których aktualne pracujemy.
Gdy już co nieco zapełnimy, wygląda to wszystko na przykład tak:
Na co nam pozwala program
To, co najważniejsze, to fakt, że zdjęcia możemy ustawiać dowolnie. Możemy to robić wg jakiegoś zaproponowanego szablonu, który ma nam ułatwić rozmieszczenie fotografii w taki sam sposób na różnych stronach. Możemy to zrobić ręcznie. Możemy także na bazie swojego ułożenia stworzyć i zapisać szablon do wykorzystania później. To znacznie ułatwia pracę.
Mamy możliwość zaprojektowania okładki w podobny sposób jak każdą inną stronę. Możemy wszędzie dodawać dowolne teksty, modyfikować czcionkę i wyrównanie. Mamy także pewien zasób klipartów (czyli gotowych obrazków wektorowych), które możemy dowolnie umieścić w naszym projekcie. Zdjęcia możemy wzbogacić ramkami – od najprostszej obwódki po zaszyte w programie ramki okolicznościowe. Na każdej stronie mamy wpływ także na kolor tła. Gdyby liczba stron była za duża lub za mała, to także możemy ją zmieniać w miarę płynnie (zależnie od usługodawcy pojedynczo lub pakietowo). Możliwości jest naprawdę sporo, ograniczeniem jest jedynie wyobraźnia. 😉
Finalizacja zamówienia
Zapytacie „co dalej?”. Gdy już uznamy, że nasza fotoksiążka jest kompletna, nie pozostaje nic innego jak przejść do finalizacji zamówienia. Wprowadzamy swoje dane kontaktowe, metodę płatności (można zapłacić przy odbiorze), metodę dostawy. Po zatwierdzeniu zamówienia program sam wysyła projekt tam gdzie trzeba. Zwykle realizacja trwa około tygodnia, choć w okolicy Bożego Narodzenia trzeba liczyć się z dłuższym terminem realizacji. Ja zwykle odbieram książkę zapakowaną w czerwoną tekturową kopertę w jednym z salonów FotoJokera, gdzie płacę za zamówienie. I to już wszystko.
Cały proces jest szybki, łatwy i bardzo przyjemny. Ale jeszcze przyjemniejsze jest obcowanie z naszym dziełem, czego każdemu życzę 🙂
Samo projektowanie fotoksiążki potrafi sprawić przyjemność, a co dopiero jej późniejsze przeglądanie. Jest świetnym pomysłem na ożywienie i odświeżenie swoich wspomnień. Dodatkowo to pamiątka, do której się ciągle wraca 🙂