Jeśli komuś wydaje się jeszcze, że jest w stanie wiernie odwzorowywać rzeczywistość przy pomocy fotografii to niestety jest w błędzie. Całkiem sporym błędzie, bo praktycznie na każdym kroku procesu powstawania fotografii dochodzi do mniejszej lub większej manipulacji. Wybór wartości każdego z istotnych parametrów pociąga za sobą mniejsze lub większe przekłamanie.
W środowisku fotografów przyrody staramy się często odwzorować świat takim jakim go widzieliśmy, ale jak tak głębiej się nad tym zastanowić, to nie jest to możliwe. Czy zatem warto się przejmować? Jak w ogóle podchodzić do tego tematu?
Po co dążenie do identycznego odwzorowania?
Myślę, że powodem jest wszechogarniająca nasz świat tendencja do zakłamywania i podkoloryzowywania otoczenia. Każdy chce być inny niż jest w rzeczywistości. Makijaż, operacje plastyczne, botoxy oraz łatwość i dostępność narzędzi manipulacji, takich jak Photoshop to tylko jaskrawe przykłady. Wystarczy spojrzeć na portale fotograficzne, gdzie mnóstwo jest przepięknych pejzaży, zachodów słońca, takich które widzi się raz w życiu… albo nawet nie. To się podoba, to się sprzedaje, dlatego jest bardzo duża pokusa, żeby zejść ze ścieżki „praworządności” i pokręcić suwaczkami za bardzo.
Tutaj, podobnie jak w fizyce, każda akcja wywołuje reakcję. Powstał nurt, zgodnie z którym ingerencja w zdjęcia powinna być minimalna. Pojęcie ingerencji jest jednak bardzo zwodnicze, co za chwilę spróbuję udowodnić.
Obiektyw – ogniskowa
Jak powszechnie wiadomo, najistotniejszym elementem dla jakości rejestrowanego obrazu jest obiektyw. Ten z kolei ma dwa parametry, które w największy sposób wpływają na to jak będzie wyglądało zdjęcie – ogniskowa i wartość przysłony. Tym, co najpierw przychodzi do głowy, gdy myślimy o ogniskowej obiektywu, to „zasięg”, czyli jak mały wycinek świata jesteśmy w stanie zawrzeć na zdjęciu. Albo inaczej – jak daleko możemy być od fotografowanego obiektu, żeby zawrzeć go w kadrze w pożądany sposób.
Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z istnienia zjawiska „skrótu perspektywicznego”. Wyjaśnię na przykładzie. Załóżmy, że fotografujemy krajobraz, gdzie na pierwszym planie mamy drzewo, a w tle, w odległości kilkudziesięciu metrów kolejne takiej samej wielkości. Gdy sfotografujemy taki pejzaż obiektywem szerokokątnym, to uzyskamy efekt ogromnej przestrzeni. Drzewo w tle będzie wydawało się znacznie mniejsze od tego bliższego i będzie wydawało się, że jest dalej niż w rzeczywistości. Ten efekt jest wykorzystywany w fotografowaniu wnętrz, gdzie przy zastosowaniu odpowiedniej ogniskowej (np. 14mm dla pełnej klatki), wnętrza na zdjęciach wydają się większe niż w rzeczywistości.
Odwrotny efekt występuje przy długich ogniskowych, czyli przy zastosowaniu teleobiektywów. Gdyby sfotografować te same drzewa co powyżej, to dalsze wydawałoby się znajdować tuż za tym bliższym.
Obiektyw – przysłona
Ja widać już sam dobór ogniskowej w ogromnym stopniu wpływa na to jak zdjęcie będzie wyglądało, a to dopiero wierzchołek góry lodowej manipulacji. Zostając przy obiektywie weźmy na warsztat kolejny istotny parametr – wartość przysłony. W parametrach podawana jest zawsze ta najmniejsza, jaką obiektyw oferuje, nazywana często światłosiłą. Im niższa wartość, tym obiektyw jaśniejszy i pozwala na pracę w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Ale to tylko wartość minimalna i mamy zawsze możliwość wyboru otworu (wartości) przysłony w dosyć dużym zakresie (wartość maksymalna to zwykle 22, a często nawet więcej). Po co zmieniać wartość przysłony? Ano po to, żeby dobrać odpowiednią ekspozycję, ale o tym już pisałem już dość dawno temu [Przysłona, czas i ISO… ].
Co jednak istotne dla problemu manipulacji – im mniejsza wartość przysłony, tym bardziej nieostro odwzorowane są elementy znajdujące się bliżej i dalej niż odległość obiektu, na który ostrość ustawiliśmy. Im wartość większa, tym bardziej ten efekt jest niwelowany. Przy odpowiednio szerokokątnym obiektywie i ustawionej dużej wartości przysłony można osiągnąć ostrość w całym kadrze, niezależnie od odległości. Pisałem o tym jakiś czas temu – [Hiperfokalna, czyli niech wszystko będzie ostre]. Pytanie zatem jest takie – czy gdy patrzysz na jakiś obiekt, widzisz ostro również wszystko dookoła? Przede wszystkim ludzkie oko jest w stanie ogarnąć (w ostrości oczywiście) na raz bardzo niewielki wycinek pola widzenia. To dzięki genialnej pracy mózgu wszystko dookoła układa nam się w całościowy obraz. Ale reguły optyki są nieubłagane i to do nas należy decyzja co do wyboru wartości przysłony, co ma bardzo istotne skutki dla wyglądu fotografii.
Obiektyw – zniekształcenia
Cóż, nawet najbardziej doskonała konstrukcja optyczna ma swoje wady. Nie będę się rozpisywał, bo to dość nudne i możecie o tym poczytać w każdym teście obiektywu. Chciałem jednak zaznaczyć, że jest szereg zjawisk niekorzystnych, które towarzyszą pracy z obiektywem aparatu – dystorsja, aberracje, koma. Im wyższej klasy obiektyw, tym mniejszy ich wpływ, ale nikt nie wymyślił jeszcze „szkła” pozbawionego tych przypadłości.
Czas naświetlania
Większość zdjęć robimy przy czasach pozwalających nam zachować kadr takim, jakim go widzimy w danym momencie. Są jednak sytuacje, kiedy fotograf świadomie decyduje się na czas bardzo krótki (np. 1/8000 sekundy) lub bardzo długi (np. kilka sekund, minut lub nawet godzin). Po co? Żeby pokazać jakieś zdarzenie lub zjawisko w sposób niebanalny, albo żeby w ogóle móc je pokazać. Przykładem ultra krótkiego czasu może być potrzeba zarejestrowania pocisku wystrzelonego z broni palnej. Normalny człowiek nie jest w stanie go zobaczyć, ale dzięki odpowiednio krótkiemu czasowi naświetlania połączonemu z właściwym momentem wyzwolenia migawki, staje się to możliwe. Wydłużanie czasu naświetlania raczej kojarzy się z bardziej twórczymi koncepcjami. Na przykład można w ten sposób pokazać górski strumień, żeby woda sprawiała wrażenie bycia w ruchu (lub jak ktoś przesadzi to może wyglądać jak wata). Podobnie można fotografować inne ruchome obiekty, jak chmury na niebie. Jednak najbardziej oczywistym zastosowaniem, jakie przychodzi mi w tym momencie do głowy, jest fotografowanie ruchu ulicznego, gdzie samochody nadjeżdżające z przeciwka „zamieniają się” w pasy białe, a te jadące w przeciwnym kierunku w pasy czerwone. I co najważniejsze – samochodów nie widać.
Praca z lampą błyskową
Tu sprawa manipulacji wydaje się dość oczywista – impuls światła, który pojawia się na moment, rozświetla nam fotografowaną scenę w trakcie otwarcia migawki i za chwilę znika. Ludzkie oko odbiera to jako błysk, ale nie jesteśmy w stanie „ogarnąć” tego obrazu, który pojawia się na ułamek sekundy. Czyli na ten ułamek sekundy, kiedy wykonujemy zdjęcie, generujemy zupełnie inne światło dla rejestrowanej sceny. Manipulacja „jak ta lala” 🙂
Żeby było ciekawiej, można z powodzeniem połączyć dłuższy czas naświetlania z wyzwoleniem błysku. Zobaczymy na zdjęciu ostry obiekt w postaci „ducha” oraz jego rozmazany ruch. Jeśli chcemy osiągnąć dobry efekt dla poruszających się obiektów, warto jest skorzystać z ustawienia „na drugą lemelkę”. Dzięki temu błysk wyzwolony zostanie na samym końcu rejestracji kadru.
Kompozycja i kadrowanie
Myślcie co chcecie, ale jednym z najbardziej przebiegłych sposobów manipulacji w fotografii jest właśnie kompozycja. Tworzona zarówno podczas fotografowania, jak i w postprocesie poprzez docinanie zdjęcia (kadrowanie). Dzięki temu mamy największy wpływ na to co i w jaki sposób chcemy pokazać, a w efekcie jak odbierze go widz oglądający zdjęcie. Mamy przed obiektywem piękną scenę, ale zawiera jakiś niepożądany element, którego nie da się pozbyć? Nic prostszego – wystarczy przekadrować w taki sposób, żeby niepożądany obiekt nie znalazł się na zdjęciu. Czasem wystarczy przesunąć delikatnie aparat, czasem trzeba przejść kawałek, a czasami zmienić ogniskową obiektywu. Wszystko zależy od sytuacji, jednak pewne jest, że dobierając kadr wpływamy bardzo mocno na to, jaki będzie odbiór zdjęcia. Bo można dzięki temu np. pokazać zwierzę w ogrodzie zoologicznym w taki sposób, że nikt się nie domyśli, że to nie jest dziko żyjący osobnik. Podobnie można zrobić z elementami krajobrazu, kadrując np. tak, by słupy wysokiego napięcia nie znalazły się na zdjęciu.
Obiektywy do zadań specjalnych
Istnieje cały szereg obiektywów, które stworzone zostały do zadań specjalnych. Przykładem może być tutaj obiektyw tilt/shift, dzięki któremu można fotografować architekturę kierując aparat do góry, ale uniknąć jednocześnie efektu zbieżnych linii. Można skorzystać z obiektywów „Lensbaby”, które pozwalają pokazać w ostrości mały wycinek kadru. Można wreszcie się pokusić o samodzielną modyfikację obiektywu lub skorzystać z czyjejś pomocy. Efekty mogą być różne, czasem nieprzewidywalne.
Filtry
Wybór możliwości mamy ogromny. I nawet wykorzystanie relatywnie mało inwazyjnego filtra UV wpływa na zdjęcie, szczególnie na dużej wysokości, gdzie ilośc promieni UV jest znacznie większa niż na powierzchni Ziemi. Najczęściej stosowanymi filtrami w fotografii przyrodniczej są filtry polaryzacyjne, których zadaniem, mówiąc w skrócie, jest usuwanie odbić i odblasków. A zatem dzięki takiemu filtrowi możemy np. spojrzeć na dno górskiego strumienia czy pokazać liście drzewa w soczystej zieleni, podczas gdy bez filtra zieleń wydaje się wypłowiała. Kolejny często wykorzystywany rodzaj to filtry szare, których zadaniem jest umożliwienie dłuższego naświetlania niż normalnie byłoby to możliwe. A o dłuższym czasie ekspozycji pisałem już wyżej. Kolejne – filtry połówkowe szare i połówkowe kolorowe. Te z kolei mają za zadanie przyciemnić fragment kadru (najczęściej niebo) lub nadać mu konkretne zabarwienie. Można zatem uzyskać na niebie efektowne kolory zachodu słońca nawet gdy warunki nie są sprzyjające. Wspomniałem tylko o tych najbardziej popularnych filtrach, ale jest ich całe mnóstwo i każdy w jakiś sposób wpływa na fotografię.
Matryca aparatu
Nie od dziś wiadomo, że każdy aparat, a ściślej mówiąc jego matryca trochę inaczej odwzorowuje kolory. Różnice są zwykle subtelne, ale jednak są. Poza tym trzeba pamiętać, że rozdzielczość matrycy (liczba megapikseli) wpływa w znacznym stopniu na poziom odwzorowania detali fotografowanych obiektów. Zresztą dotyczy to nie tylko matrycy, ale i obiektywu. Ponad to w zależności od tego jaką ustawimy wartość ISO, ziarnistość oraz odwzorowanie detali obrazu się zmienia (nawet jeśli widoczne to jest jedynie ma poziomie pikseli, to jednak występuje).
Wielokrotna ekspozycja
Temat znany od początków fotografii, a polegający na naświetleniu jednej klatki dwóch lub więcej obrazami. Dzięki temu mogą się pojawić bardzo ciekawe i zaskakujące nieraz efekty. To samo można robić zarówno w aparacie podczas wykonywania zdjęć (o ile aparat na to pozwala) jak i późniejszej obróbce komputerowej. Tak czy siak, obraz jaki powstaje jest bez wątpienia kreacją, a nie rzeczywistością.
Postproces
Postproces, czyli cały proces obróbki zdjęcia, jaki odbywa się w komputerze od zgrania pliku RAW (ewentualnie JPG) do wygenerowania wynikowego zdjęcia w formacie TIFF lub JPG. W dzisiejszych programach do obróbki mamy mnóstwo suwaczków, które pozwalają wpływać na różne charakterystyki zdjęcia. Nie będę ich wymieniał, bo to temat na osobny artykuł, a chciałbym, żebyście ten doczytali do końca 🙂 Sami jednak wiecie najlepiej jakie możliwości dają dzisiejsze programy. A oprócz ingerencji w kolorystykę czy ekspozycję możliwe jest także wpływanie na widoczność elementów na zdjęciu, ich przesuwanie, kamuflowanie, itd.
W tym miejscu warto także wspomnieć o specjalnych technikach cyfrowych, które w ostatnim czasie zdobywają sobie rzeszę zwolenników. Techniki te, z grubsza mówiąc, polegają na wykonywaniu kilku bardzo podobnych ujęć i późniejszym ich cyfrowym łączeniu.
HDR
HDR, czyli zdjęcia o wysokiej rozpiętości tonalnej. Technika ta polega na wykonaniu kilku (3-5, zależnie od warunków) identycznych kadrów ale o różnej ekspozycji. Takie zdjęcia później łączy się ze sobą przy pomocy specjalnego programu, w efekcie otrzymując fotografię o zrównoważonej ekspozycji. Po co taka technika? Ano są sytuacje, kiedy matryca aparatu nie jest w stanie zarejestrować zbyt szerokiej rozpiętości tonalnej sceny. Przykładem może być ciemne wnętrze z oknem, a za oknem słoneczny dzień. Żeby taką scenę pokazać w odpowiedni sposób – czyli żeby czytelne były zarówno detale ciemnego wnętrza jak i to co jest jasne za oknem, trzeba posiłkować się właśnie techniką HDR.
Stackowanie
Stackowanie ostrości to technika stosowana np. podczas fotografowania owadów w skalach makro. Robiąc pojedyncze zdjęcie, nawet ustawiając bardzo dużą wartość przysłony, otrzymujemy głębię ostrości zbyt płytką żeby pokazać całego owada w ostrości. Rozwiązaniem w tej sytuacji jest wykonanie kilku/kilkunastu zdjęć po kolei, ale z przesuniętym punktu ostrości. Po złożeniu tych zdjęć w specjalnym programie cały interesujący nas obiekt jest ostry.
Zdjęcia nocne
Składanie zdjęć nocnych to dość rozbudowany temat, bo można fotografować nocne niebo na kilka sposobów, zależnie od tego co chce się osiągnąć. Po pierwsze możemy bardzo długo naświetlać jedną klatkę, przez co osiągniemy gwiazdy w postaci łuków, a nie punktów. Jest to jednak niebezpieczne dla matrycy aparatu (może się przegrzać) i zabójcze dla baterii (takie naświetlanie pożera baterię w bardzo szybkim tempie). Dlatego wymyślono technikę, która jest znacznie bezpieczniejsza, a daje bardzo podobny efekt. Polega ona na serii bardzo wielu pojedynczych naświetleń wykonanych po kolei. Na każdym gwiazdy są przesunięte względem poprzedniej klatki (ze względu na ruch Ziemi). Składając taką serię plików razem otrzymujemy gwiazdy w postaci łuków.
Drugim wariantem podejścia do zdjęć nocnych jest składanie fotografii z dwóch naświetleń – jednego na gwiazdy, drugiego na pierwszy plan. Zwykle robiąc tylko jedną klatkę trudno jest poprawnie naświetlić zarówno gwiazdy (które wymagają relatywnie długiego naświetlania) jak i pierwszy plan (który jeśli jest ciemno musi być jeszcze dłużej naświetlany, żeby nie był czarną plamą). Dlatego właśnie popularne wśród osób fotografujących w nocy stało się składanie fotografii z dwóch plików.
Można jednak, dzięki bardzo dobrej jakości nowoczesnym matrycom, stosować jedno naświetlenie z czasem kilkunastu-kilkudziesięciu sekund przy wysokiej czułości ISO. Dodatkowo stosując tzw. „zasadę 600”, gwiazdy na zdjęciu nie będą poruszone.
Świadome czy nieuniknione?
Patrząc na wszystkie opisane wyżej metody manipulacji w fotografii można podzielić je na trzy grupy – te nieuniknione, wynikające z ograniczeń sprzętu i praw fizyki; te świadome, ale mające na celu oddać rzeczywistość w miarę wiernie; oraz te, które są czysto kreatywne i chcemy dzięki nim osiągnąć jakiś nierealny, artystyczny efekt.
Manipulacji z pierwszej grupy poddana jest każda fotografia, niezależnie od intencji. Co do dwóch kolejnych już każdy sam sobie musi odpowiedzieć ma pytanie na ile ich stosowanie jest dla niej/niego akceptowalne. Ktoś może powiedzieć, że akceptuje tylko te nieuniknione i koniec. Pytanie czy warto sobie odcinać pewne możliwości, skoro fotografia z gruntu nie jest wiernym oddaniem rzeczywistości, a pewną konwencją? To pytanie pozostawiam otwarte.
Podsumowanie
Jaki wniosek płynie z całego tego wywodu? Dla mnie oczywistym jest, że nie ma czegoś takiego jak wierne odwzorowanie rzeczywistości w fotografii. Chcemy czy nie, zdjęcia które robimy są pewnego rodzaju manipulacją. Od nas jednak zależy czy manipulacja jest świadoma, kreacyjna, czy też staramy się ją minimalizować. Myślę, że każdy fotograf ma swój, wykształcony przez lata praktyki próg tolerancji na to co widzi. Niech każdy tworząc fotografię robi tak, jak uważa, ale z jednym bardzo istotnym założeniem – za każdym razem fotografia powinna być opatrzona informacją o tym w jaki sposób powstała, jaki był zakres ingerencji. Dla mnie osobiście zawsze dużo bardziej wartościowa będzie fotografia przyrodnicza osiągnięta z minimum manipulacji niż ta mocno modyfikowana. Bo fotografowanie to czas, wysiłek i praca włożona w osiągnięcie efektu. I ostatecznie satysfakcja z tego co udało się osiągnąć. A chodzenie na skróty to najczęściej krótkotrwały efekt w oczach innych i brak wewnętrznego poczucia dobrze wykonanej roboty.
Post scriptum, czyli gwoli uzupełnienia (7.03.2019)
Jak się okazuje, mimo że starałem się ująć wszystkie aspekty manipulacji, kilka z nich mi umknęło (o czym Krzysiek i Michał w komentarzach dali znać). A zatem w zakresie obróbki w post procesie nie można nie zauważyć wpływu konwersji fotografii do czerni i bieli na jej odbiór. Jak słusznie Krzysztof zauważył, zmieniają się radykalnie akcenty kontrastu. Coś co w kolorze było dobrze widoczne, w wersji B/W może zupełnie zniknąć…i odwrotnie. Ponad to zdjęcie czarno-białe w znacznie większym stopniu oddziałuje na odbiorcę formą, fakturą i kontrastem. Dlatego nie jest łatwo ze zdjeciami B/W, nie wszystko się do tej techniki nadaje, nie wszystko wygląda dobrze.
Jeszcze jedna sprawa, bardzo ważna z punktu widzenia etyki fotografa przyrody, czyli wspomniana przez Michała ingerencja w kadr i jego aranżację. Można przed zrobieniem zdjęcia usunąć zbedną trawkę, która burzy nasz zamysł o kompozycji. Można też wbić patyk koło karmnika, żeby ptaki dolatujące na przygotowany posiłek fotografować poza karmnikiem, niby w naturze. Można ptaki wabić głosem. Tego typu ingerencji w samo środowisko można wymieniać wiele i każda z nich jest pewnego rodzaju manipulacją. Oczywiście, mogłoby takie zdjecie powstać i bez ingerencji fotografa…ale fotografowie często wolą szybki efekt. Problemy natury etycznej w fotografii przyrodniczej nie zawsze są czarno-białe i każdy ma swoje granice.
Druhu Michale, przeczytałem jednym tchem, a potem drugi raz na spokojnie. Wg mnie jeden z Twoich ciekawszych wpisów. Może nawet najciekawszy. Brawo! Przede wszystkim ujmuje zagadnienie nader wszechstronnie i postawioną na wstępie tezę – wg mnie – wystarczająco – udowadnia. Moje uznanie, być może, spotęgowane jest faktem niejednokrotnego wchodzenia przeze mnie w polemikę z osobami zawzięcie krytykującymi technologiczne działania kreacyjne i opowiadającymi się za „stuprocentowym realizmem” kadru. Nie dawali (i pewnie teraz też nie dadzą 😉 się przekonać, że takowy w przyrodzie nie występuje ;-). Pamiętam, że czasem nawet używałem argumentów mniej subtelnych niż Twoje, kiedy np. „fałsz” fotografii w postaci zbieżnych ku górze linii pionowych przy zdjęciach architektury „usuwano” przez ich prostowanie i przy tej okazji dopiero wprowadzano na zdjęcie obraz także całkiem nieistniejący w realu. Posuwałem się nawet do stwierdzeń, że – tak powszechne teraz przy fotografii ulicznej – tworzenie zdjęć czarno-białych jest manipulacją zmieniającą rzeczywistość (przez wytworzenie całkiem innych zależności kontrastu, a przez to ich wyrazistości) między elementami zdjęcia) już na starcie. Gratuluję tekstu, cieszę się, że mogłem go przeczytać. Może nawet skopiuję sobie, dla pamięci poszczególnych haseł – można to? Wszystkiego dobrego i do zobaczenia – Krzysztof K.
Marcowe słońce świeci mi w ekran i teraz dopiero widzę, że narobiłem błędów/usterek interpunkcyjnych w tym tekście. Czy blog umożliwia ponowną edycję komentarza dla wprowadzenia korekty? Tak jak FB np. Przydałaby się taka opcja.
Obawiam się, że wordpress aż tak mądry nie jest :-/
„Metody manipulacji w fotografii można podzielić je na trzy grupy – te nieuniknione, wynikające z ograniczeń sprzętu i praw fizyki; te świadome, ale mające na celu oddać rzeczywistość w miarę wiernie; oraz te, które są czysto kreatywne i chcemy dzięki nim osiągnąć jakiś nierealny, artystyczny efekt”. Bardzo trafne podsumowanie. W fotografii przyrodniczej jest jeszcze jeden aspekt, który powinniśmy tu wziąć pod uwagę. Świadomy wpływ fotografa na fotografowany obiekt i ingerencja nie tylko w obraz, ale i w samo środowisko. Zmiana planu, który za chwilę będzie uwieczniony. Pisałeś o pokusach, którym dziś często ulegamy. Co z sytuacją, gdy fotograf przed sfotografowaniem obiektu usunie z kadru suchy liść, gałązkę czy inny „przeszkadzający” obiekt? A gdy wkopie lub przesunie konar, na którym potem przysiądzie ptaszysko? Albo poważniej zaaranżuje scenerię fotografując przy specjalnie zbudowanym tle, karmniku, poidle, itd. Dzisiaj żyjemy w czasach powszechnej manipulacji, a oszustwo czai się na każdym kroku. Do tego dochodzi stale rosnąca presja, jaką generuje środowisko. Żeby być bliżej, pokazać jeszcze inaczej i jeszcze „lepiej”, dostać więcej lajków i wygrać konkurs. Dochodzą więc nowe sposoby „oszukiwania”, bo fotografia to sztuka manipulacji …
Zdecydowanie masz racje, chyba muszę o tym dopisać. Dzięki Michał!