W końcu po wielu dniach przeciwności, ważniejszych niż fotografia zadań oraz niesprzyjającej pogody udało mi się wygospodarować chwilkę czasu na krótki test terenowy nowego aparatu. Ze względu na skromne okno czasowe, miejsce fotografowania musiało być blisko. Pomyślałem, że skoro świeci słońce i leży całkiem sporo śniegu, to czemu nie wybrać się do pobliskiego parku, gdzie zresztą zdarzało mi się już fotografować. Wybrałem się z zamiarem podglądania wiewiórek i jakby się udało, to i ptaków. Zabrałem specjalnie z domu orzechy włoskie, bo uważam, że zapłata za pozowanie się wiewiórkom po prostu należy 🙂

Z ptakami najlepiej nie było, bo karmniki niestety okazały się puste, a i wiewiórka pojawiła się tylko jedna. Ale za to skłonna do współpracy, czego nie omieszkałem wykorzystać. Sesja trwała ledwie kilkanaście minut, ale kilka kadrów z tego spaceru zachowam. Aparat, jak to się mowi, „dał radę”. Matryca ma naprawdę dużą rozpiętość tonalną, dzięki czemu uniknąłem „przepałów” przy dość intensywnym słońcu. Na szybkość działania i reakcji na spust migawki też nie mogę powiedzieć złego słowa. Podsumowując, jest naprawdę dobrze, co mam nadzieję potwierdzić za 2 tygodnie na szczycie Pilska.

Tym czasem – chodźcie do parków, bo i tam można miło spędzić czas na fotografowaniu!

6 odpowiedzi na “Zima w parku”

  1. Tak jest Druhu Michale! Pod zaleceniem chodzenia z fotoaparatem do parków podpisałem się już bardzo dawno temu w którymś z odcinków „Radości fotografowania” – pisywałem kieeedyś cotygodniowe porady dla fotoamatorów w łódzkiej prasie codziennej ;-).
    Też próbowałem przekonywać, że zdjęcia przyrodnicze (nie tylko zresztą) niekoniecznie wymagają dalekich wyjazdów, a plenery z ciekawymi motywami można znaleźć nieopodal. I też zilustrowałem wiewiórką ;-).
    Od tego czasu fauna jeszcze śmielej wkroczyła do miasta i jakby się przyłożyć to i coś więcej niż wiewiórki, sikorki etc. można – pardon – „upolować”.
    Do terenów parkowych dodałbym jeszcze. . . cmentarze. Oczywiście te starsze i większe. Tam spokój nieporównywalny, a kosy, sójki itp. to sobie cenią. A scenografię można przecież przy celowaniu ominąć.
    Wszystkiego dobrego i do zobaczenia – Krzysztof K.

    1. Ależ oczywiście! Przyroda parkowa czy, jak wspomniałeś cmentarna, porafi zaskoczyć. Wszystko jest kwestią cierpliwości i spostrzegawczości. W drodze z parku po sesji z wiewiórką spotkałem pełzacza – myślę że jeśli ktoś się nie interesuje ptakami to nie wie nawet jak ten ptak wygląda, a przecież mieszkają obok nas. Kto chce, ten zobaczy…

  2. Pełzacze (ale nie rozpoznałem, które to z nich: leśne, czy ogrodowe) widuję (najpierw słyszę, bo szurają łażąc po korze 😉 w parku im. Poniatowskiego. Przed laty przechodziłem tamtędy codziennie i naliczyłem chyba z kilkanaście gatunków ptaków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *